niedziela, 14 kwietnia 2013

5. swingowy weekend

Ostatnimi czasy walczę z niedoborem czasu. Niestety to JA przegrywam.
Aaaaale w tym stanie są pozytywne emocje. Wiem, że nie mam tego czasu bo mam tyle planów, chęci, pomysłów i przede wszystkim zapału do działania, że mogłabym się tylko dzielić z innymi i zarażać ;-)

Wiosna przybyła w końcu, człowiek czuje, że żyję. 
Weekend minął mi pod znakiem, dwóch imprez tanecznych (Lindy Hop, czyli - 10 dla leczenia moich kolan), a zwieńczeniem był niedzielny squash z siostrą (2gi w życiu!). Rezultat?
Leżę w łóżku pisząc tego posta wykończona fizycznie za to z wielką satysfakcją i uśmiechem na twarzy.

Poniżej prezentuje moje weekendowe ujęcia. Sobotę uczciłam'barszczykiem biegaczy' czyli kremem z buraków na winie, a dziś miałam okazję popróbować tonę (!!) pysznego jedzenia z okazji Tygodnia Wegetarianizmu w Vege Mieście. PY-CHO-TA!







A na dokładkę przedstawiam Wam Coco. moja radość, która usilnie chciała mi 'pomóc' w robieniu zdjęć(a teraz rozkłada się na moim łóżku - rozpieszczenie totalne!) :-)



wtorek, 9 kwietnia 2013

4. witamy wiosnę!

Wreszcie! Nieśmiało, powoli, ale w końcu nadeszła! Upragniona wiosna.

Nie wiem jak Wy, ale mi miniony weekend, w blasku słonecznych promieni przeminął mi obłędnie. I to głównie za sprawą aury !! Powoli przygotowuję już się do sezonu wzmożonej aktywności sportowej dzięki:

a) pierwszym konsultacjom u ortopedy (stawy, stawy, stawy)
b) nowemu nabytkowi rowerowemu ( o tym w innym poście)
c) oczywiście powrotowi do biegania po kontuzji. Niestety obiecanej sobie 10szki, w niedzielę nie złamałam, ale solidne 7,5 jak na początek mi wystarczyło. I jest power na cały tydzień!




Smoothie szpinakowo-jabłkowy. Idealny dla biegaczy. Przepis z ukochanej strony "Kobiety biegają".


Moje powitanie wiosny. Soda "Aloha", truskawki, szaszłyki z 'blokiem' kokosowym, ananasem i kiwi :)


Aleksandra

piątek, 5 kwietnia 2013

3. zostań wege na 30 dni


Zafascynowana od paru tygodni dietą wegetariańską, zainspirowana wspaniałymi przepisami i blogami postanowiłam wziąć udział w akcji "Zostań Wege na 30 dni". Pragnę podkreślić, z dietą wegetariańską i wegańską wcześniej nie miałam do czynienia tzn. produkty pochodzenia zwierzęcego w mniejszym/większym stopniu gościły w moim codziennym menu.

Przez miesiąc będę dostawała gotowe przepisy, porady, ciekawostki i ciekawe artykuły na temat zdrowego, bezmięsnego odżywiania. Przyznam szczerze, że z niecierpliwością czekam na pierwsze przepisy do przetestowania, którym z pewnością się z Wami podzielę.

Więcej informacji znajdziecie na stronie: http://www.zostanwege.pl/

A dziś wracam do ukochanego biegania po dłuższej przerwie spowodowanej przeciążeniem stawów kolanowych. Gdy w naszym życiu aktywność fizyczna zagości częściej (jak to u mnie miało miejsce w lutym), polecam zawczasu wzmacniać się odpowiednimi substancjami. Może nie popełnicie mojego błędu i unikniecie głupiej kontuzji ;-)


Pozdrawiam ciepło,

A.

wtorek, 2 kwietnia 2013

2. białe święta czyli prima aprilis matki natury

Z racji, że tytuł mówi sam za siebie, nie będę już w tym miejscy komentowała tematu nr 1 ostatnich dni.

Mam nadzieję, że Wam Święta minęły równie błogo jak mi - krótko, ale wystarczająco żeby nie popaść w totalne rozleniwienie. Ja wreszcie miałam czas na intensywniejsze porządki i bezkarne siedzenie godzinami w kuchni. I tak powstał ON. Mój pierwszy w życiu mazurek wegański. Oryginalny przepis zmodyfikowałam lekko do swoich potrzeb. Dodałam więcej mąki razowej, użyłam oleju rzepakowego, a daktyle zamieniłam na figi.

REZULTAT? Nieskromnie napisze ... ale pycha! Ciast wyszło kruchutkie, lekko słodkie. Marmolada i powidła nadały kwaskowaty smak, który uwielbiam w ciastach. Moja rodzinka również chwaliła wypiek, pomimo konserwatywnych poglądów ("ale jak to, ciasto bez jajek?") ;-)

Jak dla mnie to wspaniała, zdrowsza alternatywa dla tradycyjnych ciast. Już wiem, że ten przepis zagości u mnie na stałe, zwłaszcza, że ciasto idealnie nadaje się jako baza do wszelkich wiosenno-letnich tartaletek.

wersja tartaletkowa:

wersja z tortownicy:

piątek, 29 marca 2013

1. dzień dobry!

Drogi Wirtualny Świecie!

Po wielu przymiarkach i ja postanowiłam dołączyć do grona blogujących CZYNNIE.

Dlaczego?

Od małego marzyło mi się, aby zostawić po sobie ślad. Tak, ażeby za kilkadziesiąt lat kiedy mnie już nie będzie, moje wnuki, prawnuki mogły zobaczyć kim byłam i jak żyłam. Właśnie spełniam jedno ze swoich marzeń. Niby banalne, ale każde małe spełnione szczęście, buduje nas i prowadzi do pełnego spełnienia.

DELIBERATE ART OF LIVING
to moje motto, moja misja i przede wszystkim - proces, który rozpoczęłam jakiś czas temu i chciałabym aby trwał wiecznie.

O czym?

O ... życiu ;-)
Moje przemyślenia, fotografie, zdrowy tryb życia, inspirujące filmy, książki, artykuły, motywatory. Nie chcę się zamykać w schematach, bo nie jest moim celem prowadzenie konkretnie wyglądającego i tematycznego bloga. Być może czasami będzie spontanicznie, nieobliczalnie, a innym razem monotonnie i nudno.
Jak to w życiu!

Pozdrawiam,
A.