wtorek, 2 kwietnia 2013

2. białe święta czyli prima aprilis matki natury

Z racji, że tytuł mówi sam za siebie, nie będę już w tym miejscy komentowała tematu nr 1 ostatnich dni.

Mam nadzieję, że Wam Święta minęły równie błogo jak mi - krótko, ale wystarczająco żeby nie popaść w totalne rozleniwienie. Ja wreszcie miałam czas na intensywniejsze porządki i bezkarne siedzenie godzinami w kuchni. I tak powstał ON. Mój pierwszy w życiu mazurek wegański. Oryginalny przepis zmodyfikowałam lekko do swoich potrzeb. Dodałam więcej mąki razowej, użyłam oleju rzepakowego, a daktyle zamieniłam na figi.

REZULTAT? Nieskromnie napisze ... ale pycha! Ciast wyszło kruchutkie, lekko słodkie. Marmolada i powidła nadały kwaskowaty smak, który uwielbiam w ciastach. Moja rodzinka również chwaliła wypiek, pomimo konserwatywnych poglądów ("ale jak to, ciasto bez jajek?") ;-)

Jak dla mnie to wspaniała, zdrowsza alternatywa dla tradycyjnych ciast. Już wiem, że ten przepis zagości u mnie na stałe, zwłaszcza, że ciasto idealnie nadaje się jako baza do wszelkich wiosenno-letnich tartaletek.

wersja tartaletkowa:

wersja z tortownicy:

0 komentarze:

Prześlij komentarz